Silny wiatr, grad czy ulewny deszcz czasem powodują znaczne zniszczenia auta. Nawet posiadacze ubezpieczenia autocasco nie zawsze mogą spać spokojnie.
Reklama: Serwis Bmw i Mini Łódź - firma MiJ
Gwałtowne zjawisko atmosferyczne w ostatnich daniach zniszczyły wiele samochodów w Polsce. Właściciel pojazdu bez wykupionego autocasco praktycznie nie ma co liczyć na odszkodowanie. Np. jeśli na jego auto podczas wichury spadnie drzewo, trudno uzyskać pieniądze na naprawę od właściciela terenu, na którym stało. Trzeba udowodnić jego zaniedbanie w kwestii kontroli drzewostanu i nieusunięcia roślinności zagrażającej bezpieczeństwu, co zwykle jest niemożliwe.
Ci, którzy widzą skutki nawałnic i nie mieli do tej pory ubezpieczenia, próbują szybko zawrzeć umowę. Trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze autocasco chroni przed efektami gwałtownych zjawisk.
Nie ratuj samochodu
Zanim kierowca kupi polisę, powinien wiedzieć, czy rzeczywiście zyska ochronę i w jakim zakresie, a ci którzy już mają ubezpieczenie powinni sprawdzić, kiedy ubezpieczyciel nie zapłaci za szkodę. Przykładem może być zassanie wody przez silnik awaria z tego wynikająca. Allianz czy Warta odmówią wypłaty odszkodowania. Zasłonią się przy tym zapisami w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia, które zaakceptował klient. Wniosek - nie zawsze warto ratować ubezpieczony samochód przed zalaniem. Jeśli do niego dojdzie, odszkodowanie zostanie wypłacane, ale gdy podczas próby ucieczki przed wodą zostanie uszkodzony silnik, można nie dostać ani grosza.
Nawet jeśli ubezpieczyciel uzna roszczenia kierowcy za zasadne, nie oznacza to pełnej rekompensaty kosztów związanych z naprawą. Co więcej - jest to zgodne z zapisami w OWU, na które wcześniej zgodził się kierowca.
Kosztowny udział
Niemal każdy ubezpieczyciel stosuje tzw. udział własny w szkodzie. Klient akceptuje częściowe pokrycie kosztów naprawy z własnej kieszeni (zwykle od 10 do 20 proc.), ale polisa jest tańsza - nawet o połowę.
Pierwotna oszczędność, przy znacznych szkodach (a takie zdarzają się podczas nagłych zjawisk pogodowych) może być bardzo kosztowna.
Większość ubezpieczycieli stosuje także amortyzację części ze względu na wiek pojazdu. Może ona przekraczać nawet 60 proc. w przypadku auta 8- czy 9- letnich. Zwykle można wykupić zniesienie amortyzacji, co jednak oznacza, że polisa będzie droższa nawet o 40-50 proc.
Ubezpieczyciele zwykli też płacić za zamienniki, a nie części oryginalne, nawet jeśli takie były zamontowane w uszkodzonym pojeździe. Efekt? Odszkodowanie za zalane auto może pokryć tylko małą część rzeczywiście poniesionych kosztów.
Drogi wrak
Może się zdarzyć, że samochód, który został zalany lub na który upadło drzewo, nie kwalifikuje się według ubezpieczyciela do naprawy. Jeśli koszt remontu przewyższa 70-80 % proc. wartości pojazdu, orzekana jest szkoda całkowita. Kierowca dostaje odszkodowanie: wartość auta przed szkodą pomniejszoną o wartość wraku, który ma sam sprzedać. Niestety, wartość samochodu przed zdarzeniem zostaje sztucznie zaniżona, a cena wraku zawyżona. W sumie odszkodowanie jest niższe nawet o kilkanaście procent od rzeczywiście przysługującego.
Źródło: "Tygodnik motoryzacyjny Motor".
Reklama: Serwis Bmw i Mini Łódź - firma MiJ
Gwałtowne zjawisko atmosferyczne w ostatnich daniach zniszczyły wiele samochodów w Polsce. Właściciel pojazdu bez wykupionego autocasco praktycznie nie ma co liczyć na odszkodowanie. Np. jeśli na jego auto podczas wichury spadnie drzewo, trudno uzyskać pieniądze na naprawę od właściciela terenu, na którym stało. Trzeba udowodnić jego zaniedbanie w kwestii kontroli drzewostanu i nieusunięcia roślinności zagrażającej bezpieczeństwu, co zwykle jest niemożliwe.
Ci, którzy widzą skutki nawałnic i nie mieli do tej pory ubezpieczenia, próbują szybko zawrzeć umowę. Trzeba jednak pamiętać, że nie zawsze autocasco chroni przed efektami gwałtownych zjawisk.
Nie ratuj samochodu
Zanim kierowca kupi polisę, powinien wiedzieć, czy rzeczywiście zyska ochronę i w jakim zakresie, a ci którzy już mają ubezpieczenie powinni sprawdzić, kiedy ubezpieczyciel nie zapłaci za szkodę. Przykładem może być zassanie wody przez silnik awaria z tego wynikająca. Allianz czy Warta odmówią wypłaty odszkodowania. Zasłonią się przy tym zapisami w Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia, które zaakceptował klient. Wniosek - nie zawsze warto ratować ubezpieczony samochód przed zalaniem. Jeśli do niego dojdzie, odszkodowanie zostanie wypłacane, ale gdy podczas próby ucieczki przed wodą zostanie uszkodzony silnik, można nie dostać ani grosza.
Nawet jeśli ubezpieczyciel uzna roszczenia kierowcy za zasadne, nie oznacza to pełnej rekompensaty kosztów związanych z naprawą. Co więcej - jest to zgodne z zapisami w OWU, na które wcześniej zgodził się kierowca.
Kosztowny udział
Niemal każdy ubezpieczyciel stosuje tzw. udział własny w szkodzie. Klient akceptuje częściowe pokrycie kosztów naprawy z własnej kieszeni (zwykle od 10 do 20 proc.), ale polisa jest tańsza - nawet o połowę.
Pierwotna oszczędność, przy znacznych szkodach (a takie zdarzają się podczas nagłych zjawisk pogodowych) może być bardzo kosztowna.
Większość ubezpieczycieli stosuje także amortyzację części ze względu na wiek pojazdu. Może ona przekraczać nawet 60 proc. w przypadku auta 8- czy 9- letnich. Zwykle można wykupić zniesienie amortyzacji, co jednak oznacza, że polisa będzie droższa nawet o 40-50 proc.
Ubezpieczyciele zwykli też płacić za zamienniki, a nie części oryginalne, nawet jeśli takie były zamontowane w uszkodzonym pojeździe. Efekt? Odszkodowanie za zalane auto może pokryć tylko małą część rzeczywiście poniesionych kosztów.
Drogi wrak
Może się zdarzyć, że samochód, który został zalany lub na który upadło drzewo, nie kwalifikuje się według ubezpieczyciela do naprawy. Jeśli koszt remontu przewyższa 70-80 % proc. wartości pojazdu, orzekana jest szkoda całkowita. Kierowca dostaje odszkodowanie: wartość auta przed szkodą pomniejszoną o wartość wraku, który ma sam sprzedać. Niestety, wartość samochodu przed zdarzeniem zostaje sztucznie zaniżona, a cena wraku zawyżona. W sumie odszkodowanie jest niższe nawet o kilkanaście procent od rzeczywiście przysługującego.
Źródło: "Tygodnik motoryzacyjny Motor".